Tego jegomościa spotkałam, na początku czerwca gdy wracałam już do domu. Słońce już zachodziło, światła drastycznie ubywało z minuty na minutę. W dodatku wiatr hulał sobie w najlepsze, a żeby jeszcze utrudnić sprawę łowik przysiadł na wysokiej trawie. Jednym słowem warunki były idealne ;)
Rozstawiłam sprzęt, uzbroiłam się w cierpliwość i czekałam na moment w którym mogłam się wstrzelić pomiędzy podmuchami. Po kilku nieudanych próbach w końcu mi się udało!
ISO 320; 150mm; f/5,0; 1/50s |
Genialne! *-*
OdpowiedzUsuń